Myślę, że nie do takiej konkluzji powinny prowadzić ten wszystkie przykre wydarzenia. List Karola Staryszaka (bo chyba nie właściwie byłoby go nazywać artykułem), tak często cytowany po tym wypadku, skłaniał w moim pojęciu przede wszystkim to autorefleksji, a nie szukania przyczyn leżących gdzieś poza obszarem naszych wyborów i decyzji.
Jeśli ktoś ma "gorącą głowę" i daje się powodować emocjami w sposób wypychający go poza poziom zdrowego rozsądku i obiektywnej oceny własnych możliwości (celowo nie napisałem umiejętności), w tym konkretnym dniu i locie - wtedy powinien ochłonąć i zastanowić się nie tyle czy startować w zawodach, ale czy w ogóle wsiadać do szybowca. Dla bezpieczeństwa swojego i innych, dla spokoju swoich bliskich i rodzin.
Ja w zawodach nie uczestniczę ze swoich pobudek, ale to zagadnienie nie dotyczy tylko zawodów, ale fundamentalnych zasad uczestnictwa w tym sporcie na każdym poziomie i w każdym wymiarze. Spychanie dyskusji w kierunku regulaminów i praw, przenosi dyskusję w kierunku, gdzie wydaje się większa odpowiedzialność za nasze bezpieczeństwo, leży w rękach innych.
To nie tak - szybowiec to nie model RC. Jeden szybowiec, jeden pilot, jedno życie - w naszych rękach.
Pozdrawiam, Łyku