Z tego co słyszałem to powinieneś się przede wszystkim zaopatrzyć we wsteczne lusterko
Tu jest ciekawe opracowanie:
https://www.bea.aero/uploads/tx_scalaetudessecurite/mid.air.collisions_01.pdfhttps://www.bea.aero/etudes/glideraccidents19992001a/glideraccidents19992001a.htmA do tego nawet jakbyś był mistrzem świata w obserwacji otoczenia, to widzisz tylko max 50...60% otoczenia, zawsze ktoś inny może wpaść na pomysł np. robienia sobie zdjęć w "akwarium", ale myślę też że istotne są reguły zachowania się w tłumie (w akwarium), zrozumienie jak działa flarm i dlaczego w zdecydowanej większości przypadków nie działa, zrozumienia jakie są konsekwencje plamki ślepej w oku, czy że są możliwe takie konfiguracje, że 2 szybowce lecące koło siebie nie widzą się wzajemnie i pewnie jeszcze wiele innych czynników.
Ja w swoim krótkim doświadczeniu miałem kilka "przygód":
1. O mało nie wyjechałem wprost przed nadjeżdżający samochód, gdyby nie krzyk małżonki, pewnie już bym tego nie napisał - powód był dziwny, bo ja na 100% nie widziałem tego samochodu, a samochód był. Okazuje się że pod pewnym kątem względem lewego słupka można nie zobaczyć samochodu bo jedno oko nie widzi bo zasłania słupek, a drugie oko nie widzi, bo akurat obraz trafił na plamkę ślepą, a mózg, żeby nie było dziury w obrazie, "uzupełnił" dziurę obrazem z najbliższego otoczenia czyli przestrzenią bez samochodu...
2. Kiedyś prawie wleciała w nas (z Adamem Czeladzkim) Francuzka bo byliśmy na tle Słońca, a my do tyłu nie widzieliśmy. Flarm pomógł.
3. Kiedyś o mało nie wleciała we mnie holówka z Puchaczem - nie wiem jak to możliwe że w sumie 3 osoby mnie nie widziały. Ja też nie widziałem bo wszystko działo się za mną. Zareagowałem dopiero jak usłyszałem odgłos silnika, czyli całkiem późno...
4. Kiedyś o mało nie zderzyłem się z piratem na żaglu na Żarze - bo ja trzymałem się reguł, a lecący naprzeciw skupił uwagę na innym szybowcu, który leciał bardzo blisko niego.
To historie, które będę pamiętać do końca życia, a było też trochę takich do zapomnienia. Wyobrażam sobie, co ma w pamięci ktoś z nalotem 10000h.
Myślę że kluczem do przetrwania jest przewidywanie, co się może zdarzyć i trochę brakuje analizy wypadków które były. Za komuny były takie historie omawiane na spotkaniach w aeroklubach, biuletynach. A teraz próbowałem odszukać raportu z jakiegoś zdarzenia sprzed lat i pustka w internecie. Zdecydowanie łatwiej odnaleźć takie raporty w Świecie, a u nas nie.