Jeszcze jedno, wyciągarka praktycznie nie nadaje się do lin stalowych, my mieliśmy z taką liną dużo kłopotu, ale za to liny syntetyczne, choć drogie, dają komfort ogromny i są długowieczne.
To chyba powinno być pierwsze założenie: liny stalowe czy syntetyczne.
Syntetyczne wymagają (prócz bębnów o dużej średnicy - nie lubią układaczy i kontaktu z metalowymi rolkami) dość wysokiej kultury
użytkowania - nie zginać, nie targać po trawie, po lotach zwinąć z minimalnym obciążeniem itp.
Komfort jest większy w porównaniu ze stalowymi, ale co do ich długowieczności można się nieco spierać.
Wszystko zależy od traktowania liny - stalówka jednak więcej zniesie, choć syntetyk przy zaplataniu to jest bajka.
Nie kaleczy rąk, nie brudzi...
Warto podpytać w Bezmiechowej - w niełatwych, górskich warunkach mieli okazję (o ile dobrze kojarzę) przetestować 2 modele z Ropczyc.
Mały i duży bęben. Może się Arek wypowie jako fachura-operator.
Co do TURa... Ciężko chyba będzie znaleźć coś w stanie niewymagającym kapitalnego remontu.
A raczej zbudowania w połowie od nowa.
Produkcja wyciągarek to raczej jeszcze bardziej niszowe przedsięwzięcie niż produkcja szybowców,
stąd (w szczególności na zachodzie) wiele samoróbek wykonanych "według" planów TOST czy podobnych.
Cudzysłów zamierzony, bo każdy niemal dopasowywał rozwiązania do tego co miał - a to inny silnik, a to przekładnia...
Może warto rozglądnąć się za używanymi?
Kryteria wyboru, które powinny być rozpatrywane:
-liny stalowe czy syntetyczne
-jedno czy dwubębnowa
-diesel czy benzyna
-samojezdna czy holowana
Podejrzewam, że trzeba będzie coś zaryzykować, bo danych trochę mało do porządnej analizy.
W szczególności wybór rodzaju lin wzbudza kontrowersje - są zagorzali zwolennicy lin syntetycznych,
jak i stalowych. A ci drudzy jeszcze mają frakcję rdzenia miękkiego i z drutu...
Powodzenia w poszukiwaniach!
pozdr
Dino