Szymonie,
nie żyjemy w świecie "wolnego rynku". Np. samorządy zwalniają kluby zrzeszające lekkoatletów z podatku gruntowego od boisk lekkoatletycznych oraz szatni, natrysków i wszystkiego co jest zapleczem takiego stadionu. Wiedzą, że to są sportowcy, i że lekkoatletom trzeba pomagać. Ponadto, boisko lekkoatletyczne, mimo, że jest duże, nie nadaje się do komercjalizacji. Boiska lekkoatletyczne nie są kąskiem dla deweloperów, a ich "przehandlowanie" może dodatkowo wywołać wściekłą reakcję radnych oraz zarzuty, że próbuje się kupczyć urządzeniami pożytku społecznego.
Czy tak jest z lotniskami aeroklubowymi? Czy może inaczej? Czy lotniska są zwolnione z podatku gruntowego, hangary z podatku od nieruchomości, czy może są obłożone taką samą taksą jak zakłady produkcyjne i magazynowe? Czy władze samorządowe tak samo traktują kluby lokalne i spoza gminy, powiatu, województwa? Czy społeczeństwo patrzy na lotniska jak na urządzenia pożytku społecznego? Co zrobiły wszystkie kolejne zarządy AP, co zrobił ULC, żeby aerokluby regionalne były traktowane jak lekkoatleci, a nie stukrotnie gorzej?
Czy dotacje unijne to jest "wolny rynek"? Czy może patologia polegająca na tym, że wydziera się VAT i zysk tym, którzy racjonalnie i dobrze się gospodarzą po to, aby przekazać swoim kolesiom, których jedyną umiejętnością jest zatrudnienie osób mających wspaniałe osiągnięcia w spójnym i dokładnym wypełnianiu tabelek wniosku o dofinansowanie?
Długo można mówić o "wolnym rynku". Moim zdaniem atakowanie siebie nawzajem, za to, że dotychczasowe zarządy AP, że ULC swoją biernością dopuścili do patologicznego traktowania majątku całego środowiska lotniczego to gruby błąd. Raczej nie powinniśmy atakować się nawzajem, tylko szukać rozwiązań. Stan, w którym jesteśmy dumni, że działalnością pozastatutową udaje się (co niektórym) utrzymać gasnącą działalność statutową świadczy o zanikaniu refleksji po co w ogóle zrzeszamy się w klubach, po co latamy. Czy tylko wtedy godni jesteśmy latania jeśli wykażemy, że obsadziliśmy odpowiednią powierzchnię lotniska uprawą malin? Że sprzedaliśmy dostateczną ilość obiadów na stołówkach, które często tylko udają restauracje? Że obsłużyliśmy dostateczną ilość gości hotelowych, przyjęliśmy dostateczną ilość pojazdów na parking?
Czy kulomiotowie, biegacze przełajowi, skoczkowie wzwyż, oszczepnicy także muszą uprawiać maliny i prowadzić hotele, rozdawać bilety parkingowe, żeby móc uprawiać swój sport? Czy muszą płacić podatki gruntowe? Czy może są takie rzesze chętnych, żeby za pieniądze i w każdą sobotę oglądać trening miotaczy i płotkarzy, więc na wszystko mają górę pieniędzy?
Zadłużone gminy, w których gestii jest zwolnienie lotnisk z nonsensownie wysokich podatków i nieruchomości lotniskowych od wygórowanych opłat, chętnie przejmą aeroklubowy grunt. Ileż to może rozwiązać problemów! Nie umiem wyjaśnić sobie jak to jest możliwe, że od 1989 roku minęło 27 lat i żaden zarząd AP do tej pory nawet nie wszczął żadnej inicjatywy legislacyjnej, zwłaszcza w porozumieniu z ULC, w tej sprawie. Czy może się mylę, może takie inicjatywy były?
W sprawie CSS i GSS na opisany "wolny rynek" nakładają się jeszcze następujące problemy, które spowodował ZAP (nie tylko obecny, także poprzednie):
1. Brak nakładów na budynki, holówki i szybowce w okresie, kiedy były środki (to przypadek Żaru)
2. Delegowanie do Rad Szkół "działaczy", dla których zdolności operacyjne, zespół ludzki to kwestie drugorzędne, działaczy którzy skupiają się na grach wewnątrzzwiązkowych, wreszcie teoretyków, którzy sami nigdy nie zbudowali, ani nie prowadzili firmy większej niż dwu, trzyosobowa - i, którzy naiwnie (ale ze Szkodą dla Szkół) wierzą, że takim minimalnym zespołem są w stanie prowadzić zaawansowaną szkoleniowo działalność statutową.
3. Mnożenie nonsensownych, niekiedy kolesiowskich regulacji przez ULC (niekorzystnych interpretacji - patrz remonty strukturalne Cessn, uziemianie Jaków, itp., patrz AOC, po to tylko, żeby przewieźć niedzielnych pasażerów szybowcem, itp.)
W którym momencie masz tu zatem wolny rynek? Z jednej strony pazerny ULC (a niekiedy zbyt leniwy, żeby zinterpretować intencje EASA), z drugiej wygłodzone samorządy, w tle polskie państwo gnębiące akcyzami, opłatami na UDT, ZUSami, a do tego wszystkiego nieudolne, samolubne ZAPy, przekonane o swojej racji i o tym, że nic nie muszą dla Szkół robić, że mogą doprowadzać do kryzysów kadrowych i wizerunkowych w Szkołach, bo to na nic nie powinno mieć wpływu.
Jak można rozwijać jakąkolwiek firmę, jeśli sytuacja w niej jest tak niestabilna?
A mimo to Żar DZIĘKI SWOIM PRACOWNIKOM przetrwał do dziś. I przetrwa. Jestem tego pewien. CSS został zdemontowany. Nie wiem czy celowo. Obecną Radę CSS-u trzeba jak najszybciej wymienić. To dla mnie oczywiste.