Wydawało się, że ośrodkiem skupiającym rózne środowiska GA będzie AP, że to AP podejmie inicjatywę, walkę z interpretacjami ULC. Ale tak się nie dzieje. AP sam przekształcił się w dochodową organizację, pozostawiając aerokluby, stowarzyszenia, pilotów samodzielnych z problemem zmagania się z prawem zaserwowanym przez ULC, prawem wynikającym często z mylnej lub niekorzystnej interpretacji praw i zaleceń EASA.
Są tacy, co dalej próbują - ARP czyli dawne LAF.
Co trzyma nas wszystkich przy AP? GSS i CSS?
W większości przypadków warunek posiadania licencji sportowej.
Niestety zabetonowanie układów powoduje, że nikt się nie wychyla, bo dostaje po głowie.
Wyjątkiem tu jest chyba tylko wspomniany ARP (który dostaje po głowie i płacze)
oraz KSS, który mąci oddolnie i to mącenie przynosi efekty.
Cudów nie ma. Albo skok do przodu - rozpędzenie machin aeroklubowych do byczych eventów, turystyki przy okazji latania - albo redukcja do stowarzyszeń bezetatowych, pasjonackich.
Nie wiem, jak miałoby wyglądać "rozpędzenie machin aeroklubowych do byczych eventów",
ale redukcja do bezetatowych stowarzyszeń wydaje mi się bardziej prawdopodobna.
A tak w zasadzie, to co stoi na przeszkodzie, żeby kluby skrzyknęły się w federacji (innej niż AP, na wzór tego co chce ARP),
pokazać FAI na papierku, że AP nie jest już federacją dominującą w Polsce?
Wtedy może i nawet ULC zauważyłby, że jest silny partner do rozmowy, i że warto rozmawiać jednak.
A może ze dwa pokolenia muszą minąć, zanim układy i układziki się rozwalą samoistnie?
pozdr
Dino