Nie ma to sensu. Medale rozdzielane są raz do roku. IGC obecnie to Spreckley Committee,Ten autorytarny człowiek działa według zasady "kto nie z Mieciem/ Moczarem/ tego zmieciem". Sebastian stoi na stanowisku, że podczas niebezpiecznych faz lotu na linię startu, do mety,czy w peletonach, pilot dla bezpieczeństwa powinien się skupić na obserwacji otoczenia, a FLARM w zawodach szybowcowych przeszkadza, bo męczy, dekoncentruje pilotów, sprzyja tworzeniu dużych peletonów i jest szpiegowskim narzędziem dla biernychzawodników. Spreckley z uporem godnym lepszej sprawy broni własnych pomysłów zmuszających do gapienia się w tablicę przyrządów. Jest mściwy. Potrafi nawet sięgać po tajne nagrywanie rozmówców, Rozjuszył go wywiad przeprowadzony z Sebastianem bezpośrednio po ukończeniu pełnego niebezpieczeństw lotu, w którym zginął bardzo sympatyczny stosunkowo młody pilot.Przyczyn wyjściowych dramatu, który mógł już na wstępie kosztować wiele ofiar, można się dopatrywać w niepotrzebnym obniżeniu linii startu dla wątpliwej parady szybowców nad metropolią. Spreckley zignorował na odprawie zastrzeżenia Sebastiana odnośnie tego kroku.Nasz pilot wyznał w wywiadzie, że były to dla niego najtrudniejsze i najniebezpieczniejsze zawody i wyraził ubolewanie,że Spreckley w przeciwieństwie do Hendersona i Stucka nie konsultuje się z pilotami. Dla zemsty Brytyjczyk poświęcił wiele energii i parę tygodni na to, aby nie dopuścić do przyznania medalu naszemu pilotowi. Sebastian nie jest z pewnością bawidamkiem salonowym, a typem prostolinijnego wojownika. Co w sercu to na języku. Gdyby był inny to czy osiągnąłby tyle ? Analiza wyników głosowania wskazuje jednoznacznie na to, że za przyznaniem medalu głosowali delegaci krajów w których często Sebastian lata,więc ci którzy znają doskonale jego wady i zalety ,ale cenią to czego dokonał i wiedzą jakim jest w rzeczywistości mimo szorstkiej powłoki. Przyjaźnią się. Pozostali nigdy w życiu się z nim nie zetknęli, więc łatwo było nimi manipulować.
W aspekcie powyższej sprawy rodzą się wątpliwości, czy uchwała IGC dająca działaczom możliwość karania zawodników nie stanie się narzędziem w rozgrywkach personalnych, a tych się przecież nie uniknie.