1. Do uzyskania Licencji Szybowcowej nie potrzeba dziś akrobacji, ani ślepaka. Podobno nie potrzeba nawet korkociągów (mam nadzieje, że w Polsce wszyscy przechodzą przez korkociągi). Uważam, że należałoby dołożyć starań do tego, by każdy junior miał doskonale opanowane typowe w szybownictwie sytuacje niebezpieczne, czyli przeciągnięcia i korkociągi. A dalej, w miarę możliwości akrobację podstawową (lub przynajmniej jej elementy) i ślepaka (lub przynajmniej jego elementy), które pokazują co dzieje się z szybowcem w różnych konfiguracjach i pomagają w wychodzeniu z różnych nietypowych sytuacji, które czasem zdarzają się w ściganiu w przeróżnych pogodach. Wiadomo, że jest to wszystko drogie i z tego też powodu zapewne część szkolących się obecnie pomija te etapy wyszkolenia. Nie oczekuję, że Trener załatwi na to pieniądze, ale że będzie promował takie działania, przypominał o nich i w miarę możliwości wdrażał (a jakieś minimum z powyższego powinno być obowiązkowe - jak duże - niech określa Trener).
Na dobrą sprawę, tych elementów powinno oczekiwać się od wszystkich uczestniczących w zawodach szybowcowych - Juniorzy w SKNJ nie są tu wyjątkiem a wypadający z chmury w mniej lub bardziej losowej konfiguracji szybowiec jest zjawiskiem niebezpiecznym w tłoku peletonu niezależnie od tego kto siedzi w środku... Natomiast z czysto sportowego punktu widzenia poprawa wyników sportowych w ćwiczeniu tego może być niewspółmiernie mała do nakładów...
2. Piloci w MP Juniorów powinni ścigać się na sprzęcie o zbliżonych osiągach. Dopóki nie mamy większej ilości lepszych szybowców, nie powinny one brać udziału. Zawodnicy powinni ścigać się i porównywać między sobą w całej klasie, a nie "korespondencyjnie" lub w podgrupach. Zeszłoroczne SMP Juniorów w kl. Std to najjaskrawszy przykład kuriozum takiej sytuacji (i nie pierwszy).
Żeby wszystko było jasne - nie krytykuję tu, ani nie mam żadnych pretensji do pilotów, którzy startowali na nowoczesnych standardach - skoro mieli taką możliwość, skorzystali z niej i słusznie.
Jednak w moim odczuciu taka formuła nie ma żadnej wartości porównawczej, wątpliwą wartość szkoleniową i negatywny efekt psychologiczny.
Winna jest formuła - nie pomogą współczynniki, nie pomoże najlepszy nawet Kierownik Sportowy, bo wcześniej czy później zdarzy się skomplikowana pogoda, niedokładna prognoza, nie najlepiej wyłożona trasa, presja rozegrania zawodów, zbyt długie w danym dniu holowanie (a w 2017 wszystko naraz).
Niech Juniorzy przez cały rok trenują na lepszych szybowcach (i nie tylko Std), ale w MP Juniorów niech ścigają się. A jeżeli już koniecznie muszą na innych szybowcach - to zamiast w Juniorach mogą to robić z seniorami (np. w Leszno Cup). Wg mnie będzie to miało znacznie większą wartość (dla nich i dla całej reszty skazanej na Jantary).
Jako jeden z juniorów, którzy dostali tą możliwość - masz 100% racji! Natomiast problem jest taki, że kiedyś na tych szybowcach trenować trzeba - a jak pokazują realia, często piloci jadący na JWGC mają 1-2 zawody na typie, na którym będą się ścigać. Jeżeli ktoś szybko łapie to mu wystarczy, jeżeli ktoś nie, a kadrowe szybowce są jedynym kontaktem dla takiej osoby z czymś innym niż Std2/3 na krakusie to jest to mało. Odebranie tej możliwości bez zastąpienia ją inną równa się w zasadzie ograniczenia startów juniorów w MŚ do klasy Klub. Natomiast nie chciałbym oddalania najlepszych juniorów do Leszno Cup - oznaczałoby to degradację SMPJ, a chyba celem każdego juniora na nich jest zmierzyć się z tymi najlepszymi, niezależnie czy latają na Jantarach czy Discusach.
Obecne realia juniora w Polsce wyglądają tak, że jego trening opiera się w zasadzie do latania w możliwie największej ilości zawodów szybowcowych i w klubie na przeloty na ile pozwalają mu czas i finanse. Skutkuje to dość nierówną formą, ponieważ nikt poza nami samymi takiego latania nie nadzoruje. Często juniorzy są jedynymi/najlepszymi przelotowcami w swoich ośrodkach, którzy są mocno związani z klubem. Skutkuje to również nie dość, że brakiem nadzoru nad lataniem takiej osoby ale i pewnym problemem psychicznym (jedziemy na zawody i nagle znajduje się 10, 20, 30 lepszych zawodników, a silna potrzeba pokazania się pozostaje).
Skutek tego jest taki, że obecnie w SKNJ:
-jesteśmy samodzielni wewnątrz naszych horyzontów (gdy dotacje nie wystarczają potrafimy się sfinansować i wypromować, papiery od AP w zasadzie też wypełniamy sami za siebie)
-wyniki zawodów z 2017 roku pokazują, że amplituda formy w okresie kilku dni rozwija się od poziomu szczytu Everestu do dna Rowu Mariańskiego i spowrotem
Żółwiu, odpisując Tobie bezpośrednio:
1. Selekcjoner
a) W pierwszej kolejności do kadry juniorów.
Promowanie talentów - na podstawie analizy wyników zawodów. Nie tylko ostatecznych ale również poszczególnych konkurencji. Jak dany człowiek lata. Osiągnięcia w lataniu przelotowym w klubie i Bitnerze.
Tu łyżka dziegciu - w połowie sezonu np: koniec czerwca - weryfikacja czy bieżący członkowie kadry latają. Jak nie to trzeba ich zastąpić takimi co latają. Oczywiście pod uwagę trzeba brać sytuacje losowe i sytuację danej osoby
b) W drugiej - to już raczej wyznacza regulamin i pozycja w rankingu - do reprezentacji.
2. Trener
a) Pomoc w organizacji obozów SKJN. Doprowadzenie aby takowy min 1-en obóz zaistniał. Współpraca z podmiotami ala KSS, aerokluby regionalne organizujące obozy przelotowe w zakresie wsparcia organizacyjnego i finansowego młodych pilotów.
b) Latanie z członkami SKJN oraz kandydatami do SKJN na szybowcu dwumiejscowym - w ramach możliwości.
c) Pomoc w przydziale sprzętu kadrowego na zawody i trening. Mam nadzieję jak najmniej przy tym grzebać.
Nie będę działał na zasadzie dobrego wujka, który wszystko na talerzu poda. Wolę dać wędkę niż rybę.
Czekam na wasze głosy.
ad1a) Tak, tylko z uwzględnieniem klubów. W jednych miejscach dostaniesz od starszego kolegi trasę, zalewasz Jantara a szlak Cu zaprasza do zabawy. W innych to czy możesz oddalić się od lotniska na 5km zależy od humoru 10 osób i aktualnej pozycji Jowisza względem Słońca
ad1b) Oj tak
ad 2a) To jest bardzo potrzebne, od czasu ustania takich obozów ilość uczestników SMPJ spada. W zeszłym roku skokowo, chociaż uważam, że ma to inną przyczynę. W 2016 oddolnie Prezes podjął się ogarnięcia obozu LXNAV Gliding Camp i jak było widać zapotrzebowanie jest.
ad 2b) Zdecydowanie tak - nawet jeżeli miałoby to odbyć się kosztem przesunięcia funduszy na latanie 2M z innych potrzeb, np dofinansowań na inne zawody.
ad 2c) Niestety realia krótkiej kołdry są jakie są, pozostali trenerzy aktywnie wykorzystują sprzęt aby latali na nich Seniorzy i Kobiety i bez włączenia się w ten trudny temat możemy w zasadzie zamknąć biznes w innych klasach niż Kluby. Sam o tym wiesz, na Twoim szybowcu załatwianym na szybko mógł wystartować Tomek Hornik na Litwie, bez tego sytuacja z reprezentacją posypałaby się jeszcze bardziej.
Powyższy post został napisany na podstawie doświadczeń osobistych Autora, zapraszam do niezgadzania się z nim.