Zrobię dokładniejsze zdjęcie, ale to bliżej wiosny, teraz jest słabe oświetlenie.
Słuszna uwaga odnośnie sworznia, faktycznie słabo go widać w słońcu.
Jednak tu doszedłem do perfekcji i nie mam z tym najmniejszych problemów.
Zasadą stosowaną przeze mnie jest, że w chwili włożenia usterzenia na miejsce jest ono natychmiast blokowane sworzniem.
Mam wtedy gwarancję, że nie zapomni się włożenia sworznia.
Żeby dokładniej skontrolować prawidłowe włożenie sworznia, trzeba minimum klęknąć i podnieść ster wysokości.
Jednak przy ostrym słońcu czasami i to nie pomaga, trzeba się położyć żeby dokładnie obejrzeć, gdzie wszedł sworzeń.
Jeszcze jedna uwaga dla posiadaczy PW-5 bez automatycznie podłączających się napędów w skrzydłach.
Po założeniu skrzydeł do kadłuba, nie zakładam klapki grzbietowej dopóki nie podłączę i sprawdzę napędów.
Brak klapki na grzebiecie jest widocznym brakiem podłączenia napędów.
Niestety często z powodu braku odpowiednio przeszkolonej osoby, która nas skontroluje, trzeba wprowadzać pewne procedury pozwalające unikać błędów montażu. Mój patent z tymi zwisikami na sworzniach głównych jest właśnie uzupełnieniem tych procedur.
Jeszcze o montażu skrzydeł.
Zdarza się w PW-5'tkach, że przetyczka w sworzniu głównym jest mocno wygięta.
Jest to spowodowane pchaniem na siłę sworznia, który nie chce wejść z powodu złego wzniosu skrzydła(ustawienia przy montażu).
Trzeba zapamiętać położenie +/- ten wznios, aby wiedzieć kiedy sworzeń lekko wejdzie.
Dodatkowo normalnym jest, że trzeba w już zamontowanym skrzydle(prawe) popchnąć sworzeń pomocniczy(przy położeniu sworzni głównych na 1/2).
Spowoduje to lepsze ułożenie skrzydła już włożonego do kadłuba i ułatwi spozycjonowanie drugiego skrzydła.
Jeżeli sworzeń główny wchodzi dość łatwo, to często nie musimy wcześniej dosuwać osobno sworznia pomocniczego w drugim skrzydle(lewym).
Automatycznie sworzeń główny dosunie sworzeń pomocniczy.