NIE EKSPERYMENTUJCIE Z APARATAMI MEDYCZNYMI W LOTACH WYSOKOŚCIOWYCH, BO TO MOŻE BYĆ WASZ OSTATNI EKSPERYMENT!
Ale ja w żadnym wypadku nie zamierzam eksperymentować. Eksperyment zawsze obarczony jest prawdopodobieństwem zakończenia innego niż zakłada przeprowadzający go. Ja jestem przygotowany na każdą sytuację, nawet kompletnej awarii sprzętu (choć uważam, że zabezpieczyłem się przed tą ewentualnością). Wiem też, że nawet przy awarii będę mógł bezpiecznie zakończyć lot. Sądzę, że moje życie jest wartością dla mnie najwyższą, stąd zapewniam Cię, że zadbałem o swoje bezpieczeństwo i Twoje wystąpienie ex cathedra jest cokolwiek nie na miejscu. Chętnie z Tobą podyskutuję, ale na argumenty, których w Twoim wystąpieniu zabrakło.
Na wysokościach panują bardzo niskie temperatury, potrzebna jest precyzyjna regulacja wydatku tlenu. Do tego żadne pokojowe ambu nie jest zaprojektowane. Powyżej 6 tys m. na przeżycie masz ZALEDWIE kilka minut.
Po pierwsze, zanim ktoś znajdzie się na wysokości 6 tys. m wcześniej musi znaleźć się na 3, 4, 5 itd. Jest czas, żeby sprawdzić działanie instalacji, zmierzyć sobie wysycenie krwi tlenem, ewentualnie przełączyć się w tryb ciągłego podawania tlenu. Po drugie, musisz brać pod uwagę, że instalacje lotnicze też mogą ulec awarii, może się zdarzyć błąd w obsłudze itp. Po za tym, zadajmy sobie pytanie, czy instalacja EDS jest sprzętem lotniczym - odpowiedź jest niestety przecząca. Kupujesz i użytkujesz na własne ryzyko (tak jak i wiele innych przyrządów i gadżetów, które użytkujemy). Oczywiście nie neguję, że producent zapewnia przetestowanie sprzętu na dużych wysokościach, i zapewniam Cię, że chętnie bym z niej korzystał gdyby nie inne bariery, dla mnie nie do przeskoczenia, ale fakt jest faktem. Po trzecie w Europie rzeczywiście istniej problem z instalacjami stricte lotniczymi. Po prostu rynek jest za płytki i firmy o ile jeszcze instalują piekielnie drogie systemy do zabudowy na statku powietrznym o tyle sprzętu przenośnego brak a sprzęt amerykański z butlami i reduktorami dostosowanymi do norm angielskich czy niemieckich jest sporo droższy od ich rodzimego. Po czwarte, wydatek tlenu jest sprawdzany podczas legalizacji urządzeń tak samo jak powinien być sprawdzany w instalacjach EDS co jakiś czas, ale czy ich użytkownicy robią to, skoro mają sprzęt "lotniczy" ? Po piąte jeśli uważasz, że sprzęt medyczny nie nadaje się do tych celów, powinieneś raczej przekonywać do swoich racji na forach czeskich i niemieckich.
Podsumowując, wydaje mi się, że za bardzo demonizujesz problem, do wysokiego latania jest potrzebny tlen a instalacja czy to lotnicza czy medyczna jest w stanie zaspokoić te zapotrzebowania. Nowoczesne instalacje medyczne zrobią to lepiej niż nasze stare instalacje zabudowane w szybowcach. A co do elektroniki, to moje lusterko i GPS jakoś działały powyżej 6000 m, choć to tania chińszczyzna, więc nie lekceważąc głosów kolegów wypowiadających się w tych kwestiach i zabezpieczając moduł elektroniczny przed niskimi temperaturami nie będę wg mojej opinii ryzykował ponad miarę
W Jeleniej Górze i na Żarze można wypożyczyć odpowiedni sprzęt.
Oczywiście, jest tylko jeden problem. Mimo, że 25 sierpnia weszły w życie przepisy PART-NCO, które regulują kwestie użycia m.in. tlenu i które nie mówią nic o komorze niskich ciśnień, to w naszych ośrodkach jak znam życie, żaden członek AP nie poleci bez badań w komorze. Za to goście z zagranicy jak najbardziej. Miałem badania w komorze ale bardzo dawno temu, nie mam już kwitu potwierdzającego te badania. Stąd będę latał w Czechach a nie w Jeleniej, choć chętnie bym Was odwiedził, jednak bezsensowne i w chwili obecnej wręcz bezprawne bariery powstrzymają mnie przed tym. Wolę wprowadzać w życie sentencję Marka: "Latajcie...! Reszta jest niczym!"
Mam nadzieję, że po sezonie falowym będziemy mieli razem z Żółwiem więcej do powiedzenia na temat działania medycznych instalacji Oxytron 3 w lotach falowych.
Pozdrawiam
Waldek