Sebastian, odpowiem po kolei.
Stan konta opublilkujemy w połowie stycznia, po weryfikacji danych z chronometraża.
Tamten dzień.
Nie wiem ilu pilotów nie udało się wyholować w dniu, w którym stanęła holówka. Ty mówisz o 6, inne osoby o dwóch. Faktem jest, że kilku z nich nie udało się wyholować. Faktem jest także, że pojawiłeś się na starcie zbyt późno, abyś był wyholowany przed 12. Wszyscy piloci byli od rana, Ty od południa.
Dzień przed opisywanym dniem, wieczorem, firma, która prowadzi zarządzanie ciągłą zdatnością Jaka SP-ACD, cofnęła MS-a. I zakazała wykonywania nim lotów. Firma jednostronnie wprowadziła do Programu Obsługi Technicznej czynność kwalifikowaną jako przegląd silnika 100h/6m-cy, zamiast dotychczasowych 100h/12m-cy. Od rana wspomnianego dnia negocjowałem tę kwestię, ale upłynęło trochę czasu. W tym czasie Dynamik holował jednostery. Nie dopuszczamy do holowania dwusterów przez ultralajty nie dlatego, że nie wierzę aby to się udało (holowałem się Foxem w dwie osoby za Dynamikiem i na 1200m weszliśmy w 10 min, start także super, krótki), tylko z powodu niekorzystnej interpretacji ULC, którą onegdaj dostałem, a z której wynika, iż ULC wymaga aby w ośrodku szkoleniowym ATO samolot holujący był w CAMO. Lot z uczniem wymaga zatem holówki w CAMO.
W międzyczasie, po iluśtam holach, Jak SP-ACD zdefektował. Dzisiaj można już, z dużą dozą prawdopodobieństwa, wskazać, iż przyczyną częstych defektów silnika jesienią, jest mikrouderzenie. W tamtym czasie sądziliśmy, że to kwestia regulacji gaźnika i zawilgocenia świec. Ta sytuacja mocno mnie sfrustrowała, gdyż w przegląd płatowca tego Jaka Szkoła włożyła ponad 30 tysięcy złotych. Stało się to za mojej kadencji. Moi poprzednicy nie uznali za stosowne dokonać tego przeglądu - 400fh/4 lata. Nie dokonali także remontu kapitalnego silnika odmalowanego SP-AAC (straszne pieniądze). A należało go dokonać jeszcze w roku 2013. Zatem z flotą "magicznych" Jaków, które przejadają budżet Szkoły nie zrobiono nic przed lipcem 2014. Postanowiłem to zmienić - zamiast inwestować w kosztowne w eksploatacji Jaki, postanowiłem, że z Jaków "wyjdziemy". Masz rację - stanowi to o zasadniczej różnicy w spojrzeniu na przyszłość Szkoły pomiędzy nami.
Wracając do dnia, który opisujesz - dlaczego zadzwoniłeś do Prezesa AP? Z każdym defektem, w każdym aeroklubie tak powinno się, uważasz, robić? Dzwonić do Prezesa AP? Wywołałeś mnie w trzeciej osobie przez radio ("holówka stoi, prezes sobie lata"), rzeczywiście, byłem wtedy w powietrzu, ale czy uważasz, że holówkę naprawia prezes Szkoły? (marginalnie: nie poinformowałeś mnie w tym zawezwaniu w trzeciej osobie, że dzwoniłeś już do Prezesa AP, w związku z tym, że choćby w domyśle, powinienem się bać; i - do kogo zadzwonisz następnym razem? do ministra transportu? po co to w ogóle robisz? nie jestem dla Ciebie partnerem do rozmowy, ludzie którzy od lat pracują w Szkole, którzy dla niej stracili zdrowie - też nie? - powiedz to i sprawa na wieki będzie jasna). Holówkę naprawiali mechanicy, a ja przez radio próbowałem uprosić Dynamika, żeby nie odlatywał. Ale musiał odlecieć, bo szef go wezwał. Olek mnie przeprosił, ale odleciał. Gdybyś był na starcie o godzinie, o której wszyscy na starcie byli, poleciałbyś. Moja obecność na ziemi o 14, a nie o 14.30 nie zmieniłaby niczego.
W tym czasie Pawnee był bodaj w Zatorze. Nawet gdyby została podjęta decyzja, że ma holować około powiedzmy 13, to ktoś musiałby po niego pojechać (1h) i nim przylecieć. Holowanie rozpoczęłoby się około 15. Do zmierzchu pozostałoby 40 minut. Jaki był sens takiego działania? Łudziliśmy się wtedy jeszcze, że odpalimy Jaka i to wydawało się korzystniejsze czasowo i finansowo.
Nie rozmawiałem z prezesem Skalikiem, więc nie do mnie kieruj pretensje o relację ze zdarzeń. Nadal uważam, tak jak to powiedziałem Ci przed hangarem tamtego dnia, że tego typu zdarzenia powinniśmy wyjaśniać wyłącznie we własnym gronie. Możesz na mnie krzyczeć, jak i tamtego dnia, proszę Cię jednak, abyś - dla wizerunku Szkoły - odwołał mnie wtedy na bok. Szkole takie awantury do jakich doprowadzasz przed hangarem NIE SŁUŻĄ. Chciałem Ci zresztą na miejscu wyjaśnić dlaczego nie mamy holówki, ale nie chciałeś słuchać. Może teraz przeczytasz. Nie jest dobrze, kiedy nie ma holówki, i bardzo mnie to gryzie, że do tego doszło, ale defekty zdarzają się, a nie ma sensu ekonomicznego, ani dość czasu, aby w przypadku krótkiego dnia zorganizować kolejną rezerwę. Zresztą tego dnia dzwoniłem rano do Irka Wilguckiego, do Tomka Smólskiego (Jak 12A), i w kilka innych jeszcze miejsc, żeby dowiedzieć się, czy oni także mają cofnięty MS. Nie mieli. Ale stali, gdyż nie wykonali zaleconego pismem przeglądu lotki. Zastanawiałem się nad Cessną z Nowego Targu, ale nie było do niej pilota. Nie było zatem żadnej alternatywy poza taką, żeby dzień lotny zacząć od decyzji, że przede wszystkim holujemy Pawnee. Dla mnie jednak było i będzie priorytetem wykorzystywanie już zainwestowanych zasobów. SP-ACD pochłonął już 36 tysięcy złotych, a wylatał 30 godzin. Wiedziałem, że przekonam CAMO do zmiany decyzji, gdyż nawet CAMO nie może dokonać jednostronnej zmiany w Programie Obsługi Technicznej, tylko musi taką zmianę zatwierdzić w ULC. Wiedziałem zatem, że Jak będzie latać. I wybrałem do holowania samolot własny, już zainwestowany, nie Pawnee. Nie mogłem przewidzieć, że zdefektuje silnik. Jeśli zatem czegoś żałuję, to nie decyzji o tym, że nie poprosiłem dzień wcześniej Bogdana o Pawnee - bo Bogdan na pewno nie odmówiłby - tylko tego, że nie sprzedałem SP-ACD, nie robiąc przy nim nic. Teraz, już po zainwestowaniu takich środków w tego Jaka, statek musi dolatać swoje resursy. Silnik idzie do zdjęcia i dokładnego przeglądu oraz naprawy.
Podsumowując: w ubiegłym roku stały 4 Jaki i Pawnee. Jeden z tych Jaków niszczał szósty rok w komórce (SP-AWM) i został sprzedany osobie, która sprawi, że ten Jak będzie znów latać. Przy pozostałych trzech Jakach nie zrobiono przede mną nic, aby przedłużyć im resursy, dwóm na płatowiec, jednemu na silnik. W końcu lipca z kolei, właściciel Pawnee nie zrobił nic, aby przedłużyć ze Szkołą umowę, mimo moich usilnych próśb. Defekt, nietypowy, który wyłączył Pawnee z użytkowania, odziedziczyłem wraz z nieprzedłużoną umową i zamówionym przyrządem, który nie pasował, bo miał za krótką termoparę. Ten defekt sprawił nam spory kłopot organizacyjny, gdyż przyrządu, który zdefektował od dawna już się nie produkuje, co pociąga za sobą głupią, długotrwałą proceduralną zabawę w legalizację zabudowanych przyrządów zamiennych (zgoda producenta, KCSP).
I to właśnie wtedy przeważyła się szala. Uznałem, że Szkoła ma mieć oszczędną i własną holówkę. Ile można prosić? Zależeć od kogoś? Szkoła nie będzie niczyim zakładnikiem w tej mierze. Może i chce współpracować, ale nie będzie zależna.
Robin DR400 poleci do Niemiec po 12 stycznia (wtedy firma obsługująca wznawia działalność - mają dłuższe zimowe wakacje niż my) na przegląd roczny i wróci z niego. I będzie holować. Zużywając 20% mniej paliwa, którego CAMO kosztuje mniej 2,5-krotnie, na którym wykonuje się mniej czynności obsługowych, zużywający mniej oleju, posiadający taki sam silnik jak Pawnee i Gaucho.
SP-KBO jest szykowany do lotów widokowych w ramach certyfikatu AOC, o który Szkoła się stara. Podobnie D-EKWS. Póki co została opracowana instrukcja operacyjna dla lotów widokowych szybowcowych, naniosłem do niej uwagi i odesłałem firmie przygotowującej nas do certyfikacji. Dlatego SP-KBO stoi w hangarze, Szkole się to zwróci. SP-ZGS raczej nie ma szans na loty widokowe, prawda?
Gaucho nie płacił za hangarowanie, gdyż latał w okresie największego obciążenia, kiedy nie miał alternatywy, bo SP-ZGS jeszcze był niesprawny. Dla przypomnienia: intensywne loty odbywały się do 15 listopada, a potem załamała się pogoda. Gaucho wrócił do Lisich Kątów, a Boganowi zaproponowałem barter, o którym pisałem wyżej. Bogdan cenę dał taką jak na Gaucho, ale cenę za hangar czterokrotnie niższą od stawek obowiązujących w GSS. W obliczu bardzo mikrego latania w okresie zimowym, byłaby to ze strony Szkoły fatalna decyzja: pozwolić hangarować za 1/4 ceny przez cztery miesiące, żeby na wiosnę odebrać jedną godzinę holu. To chyba jasne, że taka forma rozliczenia nie jest dla Szkoły korzystna?
Co jednak mnie dziwi, Sebastianie, to fakt, iż zabierasz głos w imieniu właściciela i prezesa spółki, która jest właścicielem Pawnee. Mogę z Tobą negocjować, ale chciałbym zobaczyć Twoje umocowanie do takich rozmów (nie widzę tu wpisów Bogdana; i bardzo to cenię).
I byłoby cudownie dla Szkoły, gdybyś wpadł na pomysł, że jesteś Szkole bardzo potrzebny. I długo będziesz jej bardzo potrzebny. Będą zmieniać się prezesi, a Szkoła będzie i będzie Ciebie potrzebować, a Ty jej. Więc byłoby super, gdybyś nawet olewając prezesa (bo ani dla Ciebie lotniczo konkurent, ani to stanowisko trwałe), był jednak Szkole przyjacielem.