Obóz tak się rozpędził, że nawet nie ma kiedy pisać. Latać trzeba, latać !
Pogoda w tym roku wymarzona. Trudno już policzyć ile trzystek i pięćsetek zostało oblecianych. Dziś Mars zamachnął się na 1000... i z tego co słyszę wyszło coś koło 950 !
Przybyło kilka przelotów w ramach Pucharu Czterech Lotnisk, ale co ważniejsze - wygląda na to że obrodziło złotymi i diamentowymi wyczynami.
Jamaj wykłada trasy ambitne, bo i uczestnikom apetyty już się zaostrzyły. W końcu latka lecą, WOP ma już cztery wiosny!
Czeskie zliny uwijają się codzinnie w górę i w dół, a za sterami oprócz załóg z Czech, także KSSowi piloci Marek K i Andrzej W. Warkotliwą gromadkę wspomagał najpierw Andrzej Onitsch na lubińskim Jaczku, a w poniedziałek również uczynny Koral, który na pierwsze wezwanie przybył z Leszna.
Nie byłoby tej całej zabawy gdyby nie fantastyczna, sprawna ekipa z AZMu, która codziennie rozstawia start, wypuszcza szybowce i pomaga uczestnikom. "Cichym" bohaterem jest nasz Deptuś, który jest głównym trybikiem w tej maszynerii.
Atmosferę lotniczego święta nadają nasi goście (m.in. Jacek Bogatko, Paweł Frąckowiak, Mateusz Siodłoczek) a przede wszystkim sami uczestnicy, którzy w liczbie ponad 50 zwiedzają niebo nad Dolnym Śląskiem ... i nie tylko.
Na kwadracie pełen przekrój sprzętu: Piraty, Juniory, foka, cobry, PW5, LS1, LS4, Jantary std, std2, std3, Promyki, J2B, Lak, ventus, DuoDiscus, Bociany, Puchacze... pewnie i tak zapomnę o czymś. W końcu grid przypomina już całkiem pokaźne zawody (a dla większej trudności w organizacji startów, lecz zwiększenia bezpieczeństwa - część szybowców odrywa się z pasa asfaltowego).
Obóz rośnie, zmienia się i dojrzewa. To już duża, naprawdę poważna impreza. Wpadajcie do Lubina jak najczęściej.