kp pisze:(...)
A co do obaw o zamknięcie Leszna i Żaru dla pilotów z zewnątrz, wystarczy zastrzec przy przekazywaniu majątku, że piloci z zewnątrz będą mogli wykonywać loty po rzeczywistych kosztach latania. I chyba będzie całkowicie naturalne, że członkowie lokalnego aeroklubu będą mieć niższe koszty, jesli będą płacić składki i wykonywać w swoim wolnym czasie prace na rzecz aeroklubu ?
(...)
Krzysiek,
"rzeczywiste koszty", w jakiejkolwiek działalności, gdzie pojawia się pieniądz (specjalnie nie piszę działalności gospodarczej, czy biznesowej), to pojęcie bardzo nieostre, bo nie wiadomo gdzie odciąć koszty pośrednie. Dlatego, ogólnie akceptując kierunek Twojego myślenia mam dwie uwagi. Pierwsza wyjaśniająca powody mojego stanowiska, druga rewolucyjna i może rozwiązująca wątpliwości niektórych.
1. Nie akceptuję oferowania jakichkolwiek usług, które mają związek z ryzykiem, "po kosztach". Zarabianie na działalności jest konieczne, bo działając po kosztach nie ma pieniędzy na utrzymanie, lub poprawianie jakości, rozumianej np. jako bezpieczeństwo wykonywania operacji lotniczych. Przez 25 lat działałem w medycynie, również zarządzałem zakładami opieki zdrowotnej i moje doświadczenie wyraźnie mi podpowiada, że nie należy iść do szpitala, czy nawet dentysty, który nie zarabia na swoich usługach. Oczywiście chciałbym również uniknąć dentysty chciwego przedsiębiorcy. Łatwo powiedzieć, trudniej rozpoznać. Współczesne korporacje udają, że są społecznie, środowiskowo itd. odpowiedzialne, szermują hasłami CSR, a tak na prawdę robią to w ogromnej większości ze zwykłej chciwości ludzi, którzy nimi manipulują (analogia przypadkowa). Koniec dygresji o wielkim świecie. Władze każdego aeroklubu muszą organizować latanie dla swoich członków, jak również dla przyjezdnych z jakimś zyskiem. Latanie po kosztach odpada. Jeśli jest jakiś aeroklub, który lata po kosztach, to ja chciałbym wiedzieć. Będę go z daleka, ze względu na moje bezpieczeństwo, unikał.
2. Nie rozumiem dlaczego
"zupełnie naturalne" ma być, że członkowie aeroklubu regionalnego mają latać taniej "u siebie" niż przyjezdni członkowie innego aeroklubu regionalnego, ale
zrzeszeni w tej samej organizacji ponadregionalnej? Przecież na tym chyba powinna polegać federacja szybowcowa, niezależnie jak się nazywa taka organizacja (mnie szkoda tradycji AP), zrzeszająca aerokluby regionalne, że jestem członkiem lokalnego aeroklubu, ale jestem też kolegą szybownikiem w każdym zrzeszonym aeroklubie całej Polsce? Aerokluby lokalne niewiele straciłyby, gdyby przyjezdni latali w tej samej cenie, co członkowie aeroklubu. Księgowość też byłaby łatwiejsza (i tańsza). Zysk dla każdego z nas, bo możemy wszędzie pojechać latać. Fajnie byłoby podróżować z aeroklubu do aeroklubu na latanie? Zgłaszam więc rewolucyjny wniosek, żeby piloci z zewnątrz, w każdym aeroklubie, mogli wykonywać loty w tej samej cenie, co w aeroklubie lokalnym i żeby był to warunek zrzeszenia w jednej organizacji. Wtedy, Twój wniosek, Krzysiek, o zastrzeżeniu przy przekazywaniu zarządzania szkół szybowcowych lokalnym społecznościom, dotyczyłby wszystkich, a nie tylko szkół. Moim zdaniem pięknie by było. Gdyby tak było, to jakie są jeszcze przeciwwskazania?
Jeszcze krótka uwaga do punktu pierwszego. "Prace na rzecz swojego aeroklubu", o których, Krzysiek, piszesz, powinny być w tym aeroklubie przeliczone na pieniądze, a następnie wykorzystane na latanie. Jeśli członek aeroklubu może wykonać pracę, która w innym wypadku wymagałaby zatrudnienia człowieka z zewnątrz, to nawet jeśli koszt tej usługi będzie taki sam (zewnętrznemu trzeba byłoby zapłacić 100PLN i członkowi dopisuje się 100PLN kredytu na hole, czy wynajęcie szybowca), to aeroklubowi opłaca się, żeby tę pracę wykonał członek aeroklubu, a to ze względu na a) koszty pośrednie, które i tak muszą być pokryte, więc koszt dla aeroklubu jest mniejszy niż 100PLN; b) wiążemy członków aeroklubu z życiem aeroklubu.
KT
trzesnk