Najlepszym rozwiązaniem, żeby nie trzeba było ciągnąć na siłę do lotniska jest duży (6-15km) punkt dolotowy, ukierunkowujący doloty i "regulujący" zapas. Jeśli zapas się wyrabia możemy rozciągnąć ostatni odcinek jeśli topnieje skracamy tak żeby mieć stały sprawdzony zapas dla danego szybowca i obciążenia powierzchni. Najlepiej jak trasa prowadzi wcześniej przez lotnisko to w skrajnych przypadkach maruderzy lądują nie zaliczając ostatniego punktu a pozostali mają pełną wiedzę co do warunków na ostatnich kilometrach (czy dusi czy podtrzymuje). Niestety takie pkt są tylko w AAT. Takie doloty robi się w OLC po tzw zamknięciu trójkąta.
Należy gruntownie przebudować nasze regulaminy. To one są główną przyczyną niebezpiecznych sytuacji. Dbamy o rozrzedzenie ruchu na linii startu, dbamy o więcej czasu na mecie a pozostawiamy 500m cylindry na pkt zwrotnych. Mamy przecież podobny do sektora FAI 10km sektor "burzowy" wystarczyło by go rozszerzyć z 90 st na 180 a utworzyła by się 10km prostopadła do siecznej linia, którą każdy mógł by zaliczać gdzie mu wypadnie. 10km linia startu została wprowadzona bo ludzie zderzali się na odejściu (Leszno, Bogdan z Krystyną). 3km meta bo ja rozwaliłem się w Grudziądzu. Kto z nas stanie się przyczynkiem do rozszerzenia sektora na punkcie zwrotnym?
Wykładający jak widzą warunki szlakowe wykładają jak dla siebie, tak żeby zrobić jak największą prędkość - BŁĄD! Czyli docele powroty pod szlakiem. Zgroza jak się widzi opozyta pędzącego na Ciebie po kłakach.
Przecież nie musimy mieć prędkości średniej na zawodach po 140 km/h. Wystarczyło by wyłożyć trójkąt z jednym pkt który trzeba by zaliczyć po doskonałości i puścić wszystkich niech się ganiają w kółko po jakimś trójkącie.... tak latamy w OLC bo za km przeleciane po trójkącie jest premia 30%. Odchodzimy z pod konwergencyjnych szlaków, żeby zrobić trójkąt. Jojo nie jest cool.
Po wszystkich przemyśleniach (i doświadczeniach) uważam, że OLC jest dużo bezpieczniejsze. Każdy lata gdzie chce i jak umie. Dolot jest bezpieczny. Liczy się 6 lotów a więc, tak jakby słaby lub słabe loty każdemu się odliczają. Niema peletonów, plagi szybownictwa. A kilometry według nieubłaganych praw fizyki i tak zamieniają się na prędkość.
Pomyślmy o tym żeby przybliżyć nasze regulaminy zawodów stacjonarnych do dużo prostszych i jak się okazuję bezpieczniejszych reguł OLC. Po co te linie startu, po co te punkty zwrotne i okręgi na mecie??? Każdy może mieć swój punkt startu i mety... jak go nie zaliczy to nie zamknie trójkąta i nie dostaje 30% premii i niema problemu, bo słaby lot może zastąpić lepszym następnego dnia. W OLC niema dolotów na rzęsach bo 1000m różnica między startem a metą skutecznie rozwiązuję ten problem.
Regulamin OLC zawiera 3 (!!!) strony a lata w tym konkursie setki pilotów od lat, przelatując co roku 100 tyś kilometrów. To genialne? Nie, my wiemy lepiej. Ale czy na pewno? Czy na pewno wiemy jak wyglądają cumulusy przez okno szpitala??? Jak wygląda tyłek po czterech latach spędzonych na wózku? Jak wygląda budżet domowy gdy zabraknie tego co był żywicielem?
Pytanie czy mamy motywację, żeby coś zmieniać? Spróbujmy ją znaleźć.
Polecam link (dla leniwych)
http://static.onlinecontest.org/files/rules/rules_olc_plus_en_131015(1).pdf