Dwie ostatnie kwestie i już milknę.
Po pierwsze mam nadzieję, że osoby czytające widzą różnicę między krytyką i krytykanctwem. Napisałem to co napisałem, bo o coś mi chodzi. Mianowicie o to, aby coś usprawnić, ulepszyć w przyszłości, a nie żeby ktoś się gorzej poczuł. Ludzie są tylko (albo aż) ludźmi i mają prawo popełniać błędy. Moim zdaniem błędów ostatniego dnia było za dużo. Wydaje mi się, że obiektywnie uzasadniłem swoją tezę we wcześniejszych postach.
Co do bezpieczeństwa - oczywiście powinno mieć absolutny priorytet. Zakładam jednak, że nadal chcemy latać i się ścigać. Gdzie ustawić granicę między ryzykiem akceptowalnym i tym niebezpiecznym? Ja nie wiem, tzn wiem (mam nadzieję) gdzie ona przebiega dla mnie. Czy ryzykiem nieakceptowalnym ma być to o lądowaniu w polu? Dla mnie osobiście nie - wierzę, że sobie poradzę. A inni? - tego nie wiem. Rola task setter'a jest zatem istotnie olbrzymia - minimalizacja ryzyka. Dlatego zaproponowałem możliwość podzielenia się tą odpowiedzialnością i wypracowanie decyzji dot. zadania przez 3 najbardziej doświadczonych zawodników - jestem pewien, że są w stanie to zrobić optymalnie. Oczywiście nie zlikwiduje to ryzyka zmiany warunków w ciągu dnia w stosunku do prognozy. Ryzyka nie wyeliminujemy z naszego sportu, nie oszukujmy się, ono zawsze będzie. Jedyną receptą, którą ja dla siebie wymyśliłem jest latać więcej niż 100 godz. w sezonie, w różnych warunkach i terenie. Jeżeli nie będę w stanie tego wypełnić przestanę jeździć na zawody.
Co do głosów, że decyzja o odwołaniu była słuszna, odpowiem, że może tak w pozostałych klasach - na pewno nie w klasie SMP Open.